przyzwyczaić się do jasności, która opanowała pokój.
Obróciłam się na drugi bok. Thomasa już nie było.
Wygramoliłam się leniwie spod ciepłej kołdry i poszłam do
łazienki. Umyłam twarz i zęby, uczesałam się, a następnie
ubrałam i wyszłam z toalety gotowa pokazać się światu. W
całym domku panowała grobowa cisza, a ja zastanawiałam
się gdzie znowu wywiało mojego chłopaka. Postanowiłam
dłużej nie zaprzątać sobie tym głowy i odwiedzić Alex z
Dylanem. Pewnie mają jedzenie. Dużo jedzenia. Zamknęłam
drzwi na klucz i wolnym krokiem ruszyłam do domku mojej
przyjaciółki. Oczywiście drzwi były otwarte. Czego można
się spodziewać po tej roztrzepanej brunetce? Weszłam do
środka, od razu znajdując się w salonie, gdzie na kanapie
leżał Dylan, a na nim Peters. Krzyczała, że go zabije i
próbowała go bić, co marnie jej wychodziło.
-Oddawaj to ty wredna suko!-krzyknęła na cały głos, a ja
prychnęłam rozbawiona.
Oboje odwrócili się w moją stronę, patrząc na mnie
zaskoczeni. Alex szybko zeszła z O'Briena, posyłając mu
mordercze spojrzenie.
-
Cześć.-Dylan pomachał mi szczędząc swoje zęby.
-Co ty tu robisz?-mruknęła Alex i spuściła głowę w dół.
Najwyraźniej nie była szczególnie zadowolona tym, że już
po raz drugi przyłapuje ich na dwuznacznej sytuacji.
-Ciebie też miło widzieć.-powiedziałam sarkastycznie.-
Miałam nadzieję, że macie coś do jedzenia. Thomas
gdzieś zniknął, a ja głoduję.
-Ta mensa zjadła właśnie ostatniego żelka.-powiedziała
oskarżycielsko pokazując palcem na Dylana.
-Dobra, zabieram was i wasze nienażarte tyłki do jakiejś
restauracji, pasuje?
Obie przytaknęłyśmy zadowolone i po parunastu minutach
byliśmy już w drodze do jakiejś knajpki.
-Dylan stawia nam żarcie, więc błagam zamów wszystko, co
najdroższe, nawet jak nie będziesz tego jadła.-Peters
szepnęła do mojego ucha, a ja mimowolnie zachichotałam.
-Ej!-Dylan stanął między nami, obejmując nas ramionami.-
Też chcę wiedzieć.
-Alex mi właśnie mówiła, że nie obraziła by się, gdybyś
zabrał ją gdzieś na randkę.-powiedziałam i przesłałam
brunetce buziaka.
Zmrużyła oczy i pokazała mi środkowy palec.
-Chyba powinnaś mówić mi o takich rzeczach, skoro to ja
mam cię zabrać.-Dylan dał jej buziaka w policzek.-Gdzie
chcesz wyjść, kochanie?
-Ugh, spadaj!-Alex wytarła swój policzek wierzchem dłoni i
poszła przodem.
Po chwili składaliśmy zamówienia u kelnera. Peters
zmówiła tonę jedzenia, zwracając szczególną uwagę na
cenę. W końcu skończyła, a przystojny blondyn, mógł odejść
do kuchni z naszymi zamówieniami.
-Nic dziwnego, że wyglądasz jak wieloryb, skoro tyle jesz.-
powiedział Dylan.
Zachichitałam, a Alex zdawała się wcale nie przejmować
tym, co właśnie padło z ust bruneta.
Przy stoliku obok usiadły dwie blondynki, które kojarzyłam z
naszej szkoły. Jedna rozejrzała się dookoła. Jej wzrok w
końcu padł na mnie. Prychnęła sarkastycznie posyłając mi
pogardliwe spojrzenie. Poklepała swoją towarzyszkę po ręce
i pokazała palcem na mnie.
-Patrz, to ta suka, co zdradziła swojego chłopaka. Podobno
mam bachora z innym.-powiedziała głośno.
-Nie gadaj, że to ona?!-druga pisnęła mierząc mnie
krytycznym wzrokiem.-Zresztą, wygląda na puszczalską.
Oczy, każdego zwróciły się w moim kierunku.
'Powtórka z wczoraj?'-pomyślałam spuszczając głowę w dół.
W moich oczach zebrały się łzy. Kto rozpuszcza o mnie
takie plotki? Nagle w lokalu pojawiła się Ashley. Dosiadła się
do dwóch blondynek.
-Miałaś rację, Ash, jest żałosna.
-Zawsze mam rację.-Ashley powiedziała z wyższością.
Nie wytrzymałam i wstałam z miejsca podchodząc szybkim
krokiem do tej fałszywej suki.
-Posłuchaj, ty tleniona debilko!-warknęłam wściekła.-Wiem,
że zabawa czyimś kosztem sprawia ci pieprzoną
przyjemność, ale mogłabyś chociaż nie kłamać, huh? Nie
zdradziłam Thomasa nigdy w życiu, więc przestań do
cholery zmyślać i niszczyć moje życie!
Obok mnie stanęła Alex i Dylan. Ashely sarkastycznie
zaklaskała w swoje dłonie.
-Gratuluję Rose. Mogłabyś zostać aktorką. Tak świetnie
udajesz, że kochasz Thomasa, że zależy ci na przyjaźni z
Alex. Granie niewinnej cnotki wychodzi ci doskonale.
-Trzymajcie mnie, bo zaraz nie wytrzymam!-warknęłam, a
Alex rzeczywiście złapała mnie za ramię.
-Daj spokój Rose. Nie warto.-powiedziała i odciągnęła mnie
z powrotem do naszego stolika.
-Jak ja jej nienawidzę!-warknęłam.-Czy ona zawsze musi być
centrum wszystkich kłopotów?!
-Rose, spokojnie. Ważne, że ty sama i Thomas znacie
prawdę.-powiedział uspokajająco Dylan.
-Wiem, ale ja... Cholera.-jęknęłam zrezygnowania i
schowałam swoją twarz w dłonie.-Teraz każdy uważa
mnie za dziwkę.
-Nie prawda.-usłyszałam za plecami znajomy głos.
Obróciłam się do tyłu i zobaczyłam Thomasa. Na jego
widok, od razu zrobiło mi się lepiej. Usiadł obok mnie i
chwycił moją dłoń w swoją. Delikatnie pocałował jej wierzch,
a ja posłałam mu delikatny uśmiech.
-Gdzie byłeś?-zapytałam.
-Przejść się. Nie chciałem hałasować w domu i cię obudzić.
Dałam mu całusa w policzek. Kelner przyniósł nasze
jedzenie. Musiał 4 razy chodzić do kuchni i naszego stolika.
-Macie zamiar wyżywić cały obóz?-zapytał Tommy robiąc
wielkie oczy.
Alex wywróciła oczami i zabrała się za jedzenie. Nagle do
naszego stolika podeszła Ashely.
-Hej, wiesz co Rose, rzeczywiście zachowywałam się
bardzo nie w porządku. Organizujemy dzisiaj ognisko na
plaży. Może wpadnięcie o 20?-zapytała uśmiechając się.
-Przemyśle to.-powiedziała obojętnie.
Życzyła nam smacznego i odeszła, zarzucając własny do
tyłu.
-Serio chcesz tam iść?-zapytała Alex.
-Czemu nie?-wzruszyłam ramionami.
-Bo zaprosiła nas ona? To nie wróży nic dobrego.-
powiedziała Alex i zatopiła swoje zęby w drożdżówce.
-Nie dam jej satysfakcji, że jest w czymkolwiek lepsza.-
powiedziałam pewna siebie.
Dochodziła 21 a Alex i Dylana wciąż nie było. Krążyłam
zniecierpliwiona dookoła małego salonu, myśląc jak
upokorzyć Ashley. Thomas siedział na kanapkę, oglądając
jakiś serial kryminalny.
-Gdzie oni są?-jęknęłam zniecierpliwiona.
-Kochanie, możesz usiąść? Mam wrażenie, że zaraz
wydrążysz tu dziurę.-powiedział rudzielec
-Jesteśmy.-powiedziała Alex wparowując niczym huragan do
naszego mieszkania.
-W końcu!-powiedziałam.
-To nie moja wina, że ten debil nie mógł zdecydować, w co
się ubrać.-powiedziała Peters wskazując na Dylana.
Oboje wyglądali identycznie - czarne spodnie i zwykłe, białe
koszulki z kieszonką po lewej stronie. Wywróciłam oczami i w
końcu mogliśmy iść. Już z daleka było widać duży płomień i
słychać śpiewy i śmiechy ludzi. Mocniej zacisnęłam palce na
ręce Thomasa, kiedy stanęliśmy pośrodku tłumu bawiących
się osób. Dylan z Alex niemal natychmiast zniknęli z moich
oczu. Moja pewność siebie, najwyraźniej też postanowiła
pójść sobie gdzie indziej. Przełknęłam nerwowo ślinę.
-Zatańczmy.-Tommy szepnął do mojego ucha.
Chwycił mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie. Wolno
zaczęliśmy poruszać się, w rytm muzyki wydobywającej się z
głośników. Oparłam czoło na ramieniu Sangstra rozkoszując
się tą chwilą.
-Wiesz, że nie musisz tego robić.-powiedział cicho.
-Czego?-zapytałam marszcząc brwi.
-Mścić się na Ashley. Nie zniżaj się do jej poziomu.
Westchnęłam ciężko zatrzymując się.
-Chyba mi słabo.-mruknęłam cicho.
Thomas zaprowadził mnie na duży przewrócony pień.
Usiedliśmy na nim, a ja mogłam wtulić się w ramiona Sangstra.
-Zaraz zwymiotuję. - oznajmiłam, po czym chłopak położył dłoń na
moich plecach. - Dobra, już mi przeszło.
- To nasze dziecko Rose. - przeniósł swoją dłoń na mój brzuch. -
Daje o sobie znać.
-To jeszcze nie jest dziecko tylko płód - sprostowałam. - ale nie
mogę się już doczekać, aż zacznie kopać.
-Wiesz, że przed nami zostało się jeszcze najtrudniejsze?
Spojrzałam na chłopaka pytająco
-Musimy powiedzieć rodzicom.
-A, no tak. - momentalnie uśmiech zniknął z naszych twarzy. W
tym momencie coś mi się przypomniało.
-Powiedziałam Paulowi o ciąży. - oznajmiłam. - A co jeśli nie
dotrzyma danego słowa i powie rodzicom? Zabiję go!
-Spokojnie, dotrzyma tajemnicy, w końcu to twój brat.
-No mam nadzieję, bo inaczej poproszę rodziców żeby go
wydziedziczyli.
Posiedzieliśmy chwilę w ciszy i wróciliśmy do reszty. Reszta
wieczoru minęła bardzo spokojnie, za spokojnie. Ashley od czasu
do czasu spoglądała na nas, ale nic nam nie powiedziała ani nie
dogryzła co było bardzo dziwne. W sumie pasowało mi to bo nie
miałam ochoty z nią rozmawiać. Na sam jej widok zbierało mi się
na wymioty. To była chyba jedyna osoba, której z całego serca
szczerzę nie nienawidzę.
Po ognisku musiałam siła zaciągnąć Thomasa do domku. Upił się
jak nigdy. Ja, niestety, jako jedyna nie wypiłam ani łyka alkoholu.
W sumie to nawet dobrze bo teraz widzę jak wygląda mój chłopach
nachlany do nieprzytomności. Pomogłam mu zdjąć ubrania do
bielizny i położyliśmy się do łóżka. Nie wiedziałam, że samymi
piwami można się aż tak upić. Jutro sobie z nim porozmawiam.
_____________________
Jak obiecałam tak jest kolejny rozdział.
Znowu krótki no ale cóż c poradzić.
Po raz kolejny dziękuję Julii, bez której nie powstałby ten rozdział
ponieważ baaaaaaardzo mi pomogła
Następny rozdział nie wiem
kiedy się pojawi,
Nie podam konkretnej daty ponieważ sama nie wiem.
Mam teraz wiele nauki przed
końcem semestru ale postaram się coś
napisać. Do następnego! ♥